To miała być zwyczajna wycieczka do Tesaku w Czechach. Czeski Klub Fiata X1/9 zorganizował tam zlot z okazji 40-tych urodzin tegoż samochodu. Umówiliśmy się z kolegą Emilem z Ustronia, że pojedziemy tam razem. Mieliśmy przyjechać do Ustronia, a potem wspólnie pojechać do Czech.


Pogoda była w miarę ładna, ciepło więc zdjęliśmy dach i wyruszyliśmy w trasę. Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, gdzie nalałem paliwa pod sam korek – mieliśmy trochę kilometrów przed sobą.

Po jakimś czasie moja żona i towarzyszka podróży – Elusia poczuła zapach benzyny, który zresztą ja też wyczułem.
Uspokoiłem i ją i siebie stwierdzeniem, że nalałem paliwa pod sam korek i pewnie przez nieszczelną uszczelkę korka wydostaje się paliwo i śmierdzi. Po przejechaniu kilku kilometrów powinno to ustąpić. Tak podbudowani pojechaliśmy dalej.
zlot X19 Czechy 002
W Ustroniu już się zachmurzyło więc szybko założyliśmy dach i wspólnie już w dwa samochody pojechaliśmy dalej. Już za granicą w miejscowości Frydek Mistek zrobiliśmy postój, bo kolega poszedł kupić bilety na wycieczkę organizowaną przez czeskie biuro podróży.
Wysiadłem z samochodu „rozprostować kości” i poczułem zapach benzyny, co było już objawem niepokojącym zwłaszcza, że przejechaliśmy już dosyć sporo kilometrów i paliwa w zbiorniku ubyło.

Podniosłem klapę silnika i go odpaliłem. Włosy stanęły mi na głowie kiedy zobaczyłem, że z gaźnika kapie dosyć mocno paliwo na kolektor ssący, a tuż pod nim znajduje się kolektor wydechowy. Wyłączyłem szybko silnik i zacząłem myśleć co jest powodem wycieku?
zlot X19 Czechy 065
W pierwszej chwili na myśl przyszedł mi pęknięty wężyk paliwa przy gaźniku. Wyjąłem z bagażnika skrzynkę narzędziową. Nie wiem co mnie tknęło żeby ją zabrać – wcześniej tego nie robiłem. Zdjąłem obudowę filtra powietrza, żeby mieć lepszy dostęp do wężyka. Zdjąłem go i ze zdziwieniem stwierdziłem, że nie jest uszkodzony. Skąd wiec leci paliwo pomyślałem?

Złapałem za mosiężny króciec na który nasuwany jest wężyk paliwowy i już wiedziałem – króciec był luźny. Normalnie jest on na sztywno wprasowany w pokrywę gaźnika. Co teraz zrobić w takiej sytuacji, dalsza jazda jest zbyt ryzykowna, a wezwanie lawety do Czech -bardzo kosztowne. Pozostaje holowanie.
zlot X19 Czechy 001
Tak dyskutując pomyślałem jeszcze o próbie naprawy. Przyszło mi na myśl zaklejenie tego króćca jakimś dobrym klejem, ale gdzie tu znaleźć sklep z dobrym klejem. Zaczęliśmy z Emilem jeździć po okolicy i szukać sklepu. Nie znaleźliśmy takowego, jedynie jakiś supermarket. Mieli tam jakiś klej typu kropelka więc go kupiliśmy. Przy kasie wyciągnąłem banknot 50-cio koronny, a pani przy kasie wzywa ochronę. Krzyczą coś o fałszerstwie i policji, dobrze że kolega Emil zna trochę ten język. Okazało się, że te banknoty wycofano z obiegu, a mnie się jeszcze w domu takie zachowały. Zapłaciliśmy innym banknotem i wypuścili nas ze sklepu. Na domiar złego zaczął padać deszcz.
zlot X19 Czechy 074
Dojechaliśmy na parking gdzie stał mój Xs. Wymontowałem gaźnik i między króciec a obudowę wlałem klej. Poczekaliśmy parę minut aż klej odparuje. Elementy były dobrze odtłuszczone benzyną, więc klej dobrze złapał. Zamontowałem gaźnik z powrotem i zrobiliśmy próbę – nic nie ciekło. Więc śpiesząc się (bo padało coraz mocniej) zamontowałem filtr powietrza i pojechaliśmy dalej.
Całe szczęście bo ulewa była coraz większa.

Po paru kilometrach niespodziewanie przestały działać wycieraczki. Zatrzymaliśmy się na poboczu, bo nie dało się dalej jechać. Sprawdziłem bezpieczniki, nie znalazłem spalonego więc trzeba było poczekać, aż deszcz przestanie padać. Jak to mówi przysłowie -nieszczęścia chodzą parami. W moim przypadku trzeba powiedzieć, że nie parami, ale trójkami bo to nie koniec moich perypetii.
Na szczęście do Tesaku przyjechaliśmy już bez przygód. Następnego dnia była ładna pogoda i po śniadaniu kolumna Xsów wyjechała na zamek w Gostyniu, gdzie odbywała się coroczna wystawa veteranów.
zlot X19 Czechy 095
W drodze do zamku, na którymś ze skrzyżowań przy skręcie w prawo poczułem dosyć duży opór kierownicy. Przy mocniejszym skręceniu coś trzasnęło i włączył się klakson, po wyprostowaniu kierownicy klakson zamilkł. Pojechaliśmy więc dalej, ale zauważyłem że nie działają kierunkowskazy ani światła. Nie mogłem się zatrzymać, bo nie trafiłbym do celu. Jechaliśmy w kolumnie wiec za bardzo nie przeszkadzał brak świateł i kierunków, tylko co skręcałem w prawo włączał się klakson.

Ludzie na chodnikach machali nam rękoma, bo myśleli że trąbie na wiwat. I w takiej gorącej a właściwie głnej atmosferze wjechaliśmy na teren zamku. Mieliśmy tam przygotowany osobny sektor z okazji 40-tych urodzin Fiata X1/9. Zaparkowaliśmy samochody, uczestnicy poszli podziwiać czeskie zabytki, a ja wyjąłem znowu walizeczkę z narzędziami i zacząłem szukać przyczyny tego stanu rzeczy.

Długo nie musiałem szukać, wystarczyło zajrzeć pod kolumnę kierownicy by zobaczyć pęk wyrwanych kabli z kostek.
Prawdopodobnie wiązka przewodów odczepiła się od plastikowej opaski i zaczepiła o przegub kardana z drążka kierowniczego. Przy skręcie wyrwało przewody z kostek połączeniowych. Zacząłem więc grzebać w tych kabelkach. Mam już chyba sklerozę, bo dokładnie nie pamiętam co robiłem 3 dni wcześniej, ale instalacje elektryczną, która robiłem parę lat wcześniej zapamiętałem doskonale.
Przy pomocy żaróweczki z kabelkami udało mi się naprawić instalację i mogłem wreszcie podziwiać zaprezentowane tam samochody i motocykle.

Do domu wróciliśmy już bez przygód. Zaraz po powrocie chciałem naprawić ten gaźnik. Próbowałem kombinerkami wyrwać ten wklejony króciec i zrobić to lepiej, ale klej trzyma tak mocno, że zostawiłem to tak jak jest. Ponoć prowizorki działają najdłużej!

Od tego czasu samochód już mnie nie zawiódł. Nigdy wcześniej nie był zmoczony deszczem, może to taki jego protest, ale chyba już się deszczu nie boi, bo zmókł już parokrotnie i dalej jeździ.

Tekst oraz foto: Herbert Magiera z Żernicy (woj. śląskie).