Lata siedemdziesiąte były istną amplitudą drgań w świecie motoryzacji. Premiery pięknych, sportowych samochodów co chwila przeplatały się z płynącymi zza oceanu doniesieniami na temat kryzysu paliwowego. Dla wielu europejskich marek był to doskonały moment, by wzbogacić swoją ofertę o mały, kompaktowy, oszczędny samochód, który sprosta trudom życia codziennego, a jednocześnie nie będzie nudny. Poznajcie kilka naszych propozycji hatchbacków z tamtych czasów.
1. Audi 50 / VW Polo
Debiutujący w 1974 roku Volkswagen Golf przebojem wkradł się na rynek. Przestronne nadwozie, kanciasta stylistyka wpisująca się w ówczesne kanony piękna oraz przedni napęd były tym, czego pragnęli europejscy nabywcy. Lecz to nie on był najmniejszym kompaktem w gamie niemieckiego producenta. Samochodem tym było równie praktyczne Polo, które występowało jako trzydrzwiowy hatchback. Chwilę przed jego oficjalną prezentacją, świat ujrzał jego „bliźniaka”, Audi 50.
Choć obydwa modele różniły szczegóły, propozycja producenta z czterema pierścieniami w logo dzierżyła miano bardziej luksusowego. Volkswagen oferował jednak szerszą gamę silników, która oscylowała w pojemnościach od 0,9 do 1,3 litra. Proste w obsłudze auta cieszyły się dobrą opinią w wielu krajach, choć ich największej stężenie było zauważalne na drogach byłego RFN. Produkcja VW trwała też nieco dłużej, niż w przypadku pięćdziesiątki. W oparciu o kompakt z Wolfsburga powstała nawet wersja sedan o nazwie Derby, ale jest to już zupełnie inna historia.
2. Fiat 127
Po długoletniej produkcji tylnonapędowego modelu 850, koncern z Turynu uszczęśliwił swoich klientów zupełnie nową wizją miejskiego auta. Fiat 127 był przedstawicielem zupełnie nowej ery włoskich samochodów, którą zapoczątkowała odmiana 128. Na pochwałę w szczególności zasługiwał jego chwytliwy design, niezłe jak na 47-konny silnik możliwości jezdne oraz całkiem przestronne wnętrze. W przeprowadzonym przez magazyn „Auto Motor und Sport” plebiscycie, Fiat został wyróżniony nawet jako jedna z bezpieczniejszych konstrukcji. Dla niektórych zaletą, dla innych (niestety!) wadą okazał się być jednak bagażnik, a dokładniej jego pokrywa. Podobnie jak w przypadku Austina 1100, nie obejmowała ona tylnej szyby, przez co wóz nie mógł zostać uznany za pełnoprawnego hatchbacka.
Projektanci Fiata nie pozostali jednak obojętni wobec tych głosów i niedługo potem wprowadzi nową, trzydrzwiową odmianę. Prócz rodzimych Włoch i Polski (gdzie model ten był montowany), sprawna kampania reklamowa Fiata 127 ogarnęła także Wielką Brytanię, gdzie triumfy święciła wersja special. W Hiszpanii samochód powstawał pod szyldem Seata i doczekał się nawet czterodrzwiowej, powiększonej odmiany. Sympatycznie wyglądający wóz do dziś uważany jest za prawdziwy bestseller Fiata z lat siedemdziesiątych. Jego rozsiana po świecie produkcja trwała prawie ćwierć wieku!
3. Renault 5
Już od samego początku swojej kariery, poczciwa „piątka” stała się wielkim hitem sprzedażowym. W jej konstrukcji można było dopatrzeć się zapożyczeń m.in. z Renault 4, jednakże jak na 1972 rok samochód oferował sporo inteligentnych rozwiązań. Patenty takie jak podłużnie poprowadzone lampy tylne, „ukryte” klamki drzwiowe czy wykonane z tworzywa zderzaki nie tylko wyróżniały się na tle konkurencji, ale doskonale odwzorowywały odmienny dla francuskich samochodów charakter. Jednym z kluczy do rynkowego sukcesu była też mnogość wersji wyposażeniowych. Obejmowały one zarówno nastawione na ekonomię odmiany L, jak i piekielnie szybkie Turbo.
Z początku wóz dostępny był wyłącznie w trzydrzwiowym nadwoziu. Dopiero pod koniec lat siedemdziesiątych do oferty dołączył pięciodrzwiowy hatchback, który z miejsca zaczął pełnić rolę taniego i małego samochodu rodzinnego. Ekspansja sprzedażowa R5 dotarła nawet do Stanów Zjednoczonych. Dzięki umowie z marką AMC, kryjące się pod pseudonimem „Le Car” renówki sprzedawano tam aż do 1983 roku. Największą popularnością auto cieszyło się jednak we Francji, gdzie jego konkurencją były Citroen Dyane oraz Peugeot 104.
4. Ford Fiesta
W drugiej połowie lat siedemdziesiątych, kompaktowy Escort nie był już najmniejszym samochodem w brytyjskiej gamie Forda. Produkowana od 1976 roku Fiesta uchodziła za dość innowacyjną w swojej prostocie. Wrażenie to wzmacniało ograniczenie do minimum użycia chromowanych elementów, które w tamtym czasie powoli zaczynały wychodzić z mody. Plastikowe zderzaki, atrapa grilla oraz wnętrze były tym, czego pragnęła ówczesna klientela. Egzemplarze nawet ze słabszymi jednostkami napędowymi nieraz kusiły swoim niemalże odblaskowym odcieniem lakieru i niebanalnym wzorem tapicerki.
Ciut więcej ekstrawagancji można było doszukać się w edycji Ghia, która nawet w tym segmencie samochodów potrafiła przemycić trochę luksusu. W Wielkiej Brytanii, samochód był rozsądną i nieco większą alternatywą dla Mini, które wciąż miało miliony zwolenników. Prócz młodych kierowców, Fiestę chętnie wybierały też osoby starsze, które oczekiwały od auta niezawodności i prostoty w przypadku ewentualnych napraw. Doskonale obrazują to stare zdjęcia i materiały wideo, na których widać dziesiątki tych aut parkujących przez brytyjskimi marketami.
Który hatchback jest najlepszy?
Przykłady powyższych hatchbacków udowadniają, że nawet 50 lat temu oszczędne samochody miejskie potrafiły być projektowane z nutą fantazji. Choć większość tego typu konstrukcji mogła borykać się po latach z narastającymi ogniskami korozji czy mocno wyeksploatowanymi silnikami, przez kilka dekad stanowiły one motoryzacyjny krajobraz dróg Europy. Prekursorem małych hatchbacków z lat siedemdziesiątych bez wątpienia był Fiat 127. Prócz udanych rozwiązań i nastawionej frontem do klienta polityce, nie zabrakło w nim własnej osobowości i typowego dla włoskich pojazdów „nerwu”.
Jego wybitny twórca, Pio Manzù, z pewnością byłby dumny z legendy, którą do dziś owiany jest ten model Fiata. Wszak dla wielu Polaków samochód ten był niedoścignionym marzeniem. Wielu z nas wciąż zastanawia się, co by było, gdyby licencja na malucha zostałaby w pełni zastąpiona przez tą na 127p? Scenariusz bardzo ciekawy, ale jedynie do zrealizowania w sferze marzeń…
Zdjęcia: Krystian Tomala, Pixabay.com, archiwum