Tak naprawdę to zabytkowymi samochodami interesuję się od lat szkolnych. Był to sam początek lat 2000, kiedy na drogach panowały znane wszystkim Maluchy i Polonezy. Wtedy bardzo wielkim wydarzeniem była możliwość pooglądania zaparkowanego na ulicy Fiata Coupe, czy choćby Forda Probe. W momencie kiedy większość moich kolegów zawsze biegła w stronę nowych i sportowych aut, ja zawsze spoglądałem kątem oka na starsze i bardziej pospolite auta, nie rzadko chodząc długimi godzinami po ulicach miasta i fotografując porzucone wraki aut.
Właścicielem Mercedesa 200D wyprodukowanego w roku 1980 stałem się w dniu swoich 18-tych urodzin. Wtedy było to dla mnie wielkie przeżycie.
Niestety byłem wtedy uczniem szkoły średniej i dlatego moje fundusze były jakie były. Pieniądze, które udało mi się odłożyć wystarczały głównie na opłacenie ubezpieczenia oraz śladowe ilości paliwa pozwalające czasem pojeździć autem. Sprawa jest o tyle ciekawa, że ten konkretny egzemplarz spotkałem ładnych kilka lat wcześniej w czeskim Cieszynie, będąc na jakiejś rodzinnej wycieczce i pamiętam do dziś swoją myśl: „chciałbym taką mieć kiedyś”…
Auto staram się utrzymywać w jak najbardziej oryginalnym stanie, aczkolwiek z zachowaniem trendów i modyfikacji tamtych lat. Silnik niestety nie jest oryginalny, pochodzi z młodszego modelu W124 i jest to wersja już 75-cio konna o oznaczeniu OM601. Ma to też kilka zalet, auto jest dużo przyjemniejsze w użytkowaniu.
Większość prac przy aucie staram się w miarę możliwości wykonywać sam. Oddanie tego auta to dla mnie podobny stres co dla rodzica pozostawienie swojego dziecka w szpitalu…
Odnowienie blacharsko-lakiernicze wykonaliśmy z moim kolegą w roku 2013. Auto zostało wyspawane (płaty podłogowe, progi wewnętrzne, części podłużnic, nadkola oraz wiele innych) a także wymienione zostały drzwi, maska i poszycie prawego tylnego błotnika. Całość została polakierowana. Niestety po stłuczce i nieudolnym dobraniu lakieru w późniejszym czasie, auto jest do poprawienia.
Kosztów starałem się nie liczyć… po pierwsze godziny spędzone przy tym aucie są nie do zliczenia, po drugie prawdopodobnie w połowie kalkulacji załamałbym się i odstawił go na złom…
Auto jest po wielu przejściach, kilku właścicielach, setkach patentów oraz ma bliżej nieokreślony przebieg, ale mimo to jeździ się nim świetnie. Choć to przy tym typie auta mało ważne, to jest ekonomiczny pod względem kosztów paliwa i jest tak do bólu proste, że większość rzeczy tak naprawdę (mając dostęp do dobrych narzędzi) jest się w stanie naprawić lub wymienić we własnym zakresie.
Części mechaniczne raczej są dostępne w większości sklepów motoryzacyjnych. Problem rodzi się gdy potrzebujemy kupić np. drzwi, listwy czy elementy wnętrza. Rynek jest pełen handlarzy, którzy zniszczone części cenią jak za nowe oryginały. W takich przypadkach pozostają tylko zakupy w ASO. Co ciekawe, większość części do tego modelu jest nadal dostępna.
Auto stoi na co dzień w garażu, choć może to dla niektórych moich znajomych śmieszne, to staram się, aby zawsze było czyste i trzymane pod starymi prześcieradłami. Z tego tytułu kupiłem nawet Poloneza Caro, żeby nie jeździć zimą Mercedesem. Przed każdym zlotem spędzam długie godziny na myjni i we wnętrzu auta, żeby było sterylnie czyste.
Auto jest dobre dla początkujących kierowców: bezpieczne, ekonomiczne i strasznie uczy szacunku. To jeden z tych przypadków, kiedy trzeba się 2 razy zastanowić przed wyprzedzaniem kogoś, więc potrafi wystudzić młodzieńczy temperament. Wystrzegać niestety należy się skorodowanych i niekompletnych egzemplarzy. Mechanikę można zrobić, wyremontować silnik czy zawieszenie. Blacharka i lakier to takie „Never ending story” i bieganie każdej wiosny w koło auta z pędzlem i konserwacją…
Bardzo chciałbym mieć jeszcze model W116,czyli S klasę z częściowo rówieśniczych dla beczki lat produkcji.
W aucie aktualnie wymieniam wnętrze z niebieskiego na miodowe od wersji 280E, atermiczne szyby oraz przejdzie remont zawieszenia, więc za kilka miesięcy będą one delikatnie nieaktualne. Póki co jednak przedstawia się to w taki sposób.
Pozdrawiam wszystkich miłośników starych pojazdów, uratujmy ich jak najwięcej.
Grzegorz Szwed