Pojawiła się publicznie 17 stycznia 1953 roku na imprezie zwanej Motorama w hotelu Waldorf-Astoria w Nowym Jorku. Była jak kobieta z mocnym makijażem, świetnie wyglądała, dużo obiecywała, ale niewiele dawała. Plastikowe nadwozie z włókna szklanego było osadzone na stalowej ramie. Pod maską była rzędowa szóstka, która dawała tylko 150 koni i do setki przyspieszała prawie wieczność.


Z europejskimi samochodami sportowymi, które do Stanów przywozili żołnierze wracający ze Starego Kontynentu nie miała żadnych szans. Nawet największy amerykański patriota nie mógł znieść widoku oddalającego się Jaguara, Alfy Romeo czy nawet MG. Ponieważ nie można było liczyć na wprowadzenie ceł zaporowych, wszak podstawą amerykańskiej gospodarki jest liberalizm, trzeba było się zabrać do roboty.

Do tego pomysłodawcą tego auta był sam Harley Earl, prawie szef koncernu GM więc rezygnacja z produkcji mocno nadszarpnęłaby jego ambicję. Egzemplarze z 1953 roku były budowane ręcznie w starej fabryce ciężarówek w Michigan, dopiero w 1954 roku ruszyła nowa linia zdolna wypuścić 10 tysięcy aut rocznie. Ale nie było takiego popytu.

Dopiero w 1956 roku Zora Arkus-Duntov, zresztą rosyjski emigrant został szefem konstruktorów GM i zaraz kazał wsadzić w miejsce rzędowej szóstki silnik V8. Jak pod maską Corvetty pojawiło się ponad 220 koni to auto zaczęło wreszcie jeździć. Pojemność i moc silnika V8 rosła z roku na rok i w końcowym okresie produkcji, w 1962 roku, pod maską było już 360 koni. Taki zaprzęg potrafił już sporo, więc firma mogła myśleć o kolejnym modelu tej serii.

Ostatni model nosi oznaczenie C7 i pojawił się w 2013 roku. Przez wszystkie lata niezmienna jest tylko liczba miejsc. W aucie jedzie tylko kierowca i pasażer/pasażerka, wedle preferencji. W modelu C1 był pewien detal stylistyczny, który przetrwał wszystkie lata produkcji. Było to przetłoczenie z boku zaczynające się od przedniego nadkola. Było ono dodatkowo podkreślone innym kolorem. Początkowo paleta kolorów tego modelu była zadziwiająco skąpa.
C1_06

Można było mieć samochód: biały, niebieski, czerwony lub czarny. Jeszcze bardziej skromnie było z wnętrzem. Tylko przy czerwonym nadwoziu wnętrze było beżowe. Wszystkie inne kolory nadwozia musiały się godzić z czerwoną tapicerką. Dopiero w późniejszych latach wzbogacono paletę kolorów nadwozia i wnętrza. Dach był czarny lub beżowy. Również grill wersji C1 niewiele się zmieniał przez cały czas produkcji. Początkowo były tylko dwa główne światła.
C1_05

Dopiero w 1958 roku pojawiły się cztery reflektory. Można się więc domyślić z jakiego przedziału czasowego jest auto pokazane na zdjęciach. Zmieniały się też zderzaki. Od samotnych kłów do dzielonych poziomych zderzaków. Podobnie ewaluował tył. Od czegoś na kształt ogonów do płaskiego „kaczego dzioba”. Ale auto zawsze miało swój styl i podobało się ludziom kultury. Steve McQueen, Paul Newmann, Jimi Hendrix jeździli tym modelem. Z kolei Bruce Willis uważa go nadal za klasyka w którym można brylować.
C1_03

W modelu C1 był sztywny tylny most, dopiero w kolejnych modelach pojawiło się niezależne zawieszenie wszystkich kół. Ale napęd zawsze jest przekazywany na tylne koła. Jak to w amerykańskim aucie w C1 bywała skrzynia automatyczna, choć klienci woleli manualną skrzynię biegów, początkowo o trzech przełożeniach, potem pojawił się czwarty bieg. Pierwsze egzemplarze kosztowały prawie 3,5 tysiąca dolarów.

Modele z końca produkcji C1, już prawie 4 tysiące dolarów. Ale ile przybyło koni! W sumie przez wszystkie lata wyprodukowano ponad 69 tysięcy modelu C1 z czego w ostatnim roku sprzedano 14,5 tysiąca, ale były lata, zwłaszcza na początku, że znalazło się tylko 700 amatorów na to przecież niebanalne auto.

Jeszcze wymiary: długość / szerokość / wysokość: 4,501 / 1,849 / 1,331 m. Rozstaw osi – 2,591 m.