W 1972 roku Robert Jankiel, Brytyjczyk zresztą, założył w Surrey firmę Panther Westwinds, która produkowała niszowe auta sportowe. Produkcja była rzemieślnicza z wykorzystaniem mechaniki seryjnych aut, ale dzięki temu można było spełniać indywidualne życzenia klientów.


Konstrukcja auta oparta była na stalowej ramie. Nadwozie było z laminatu. Pierwszy model o nazwie Lima był oparty o mechanikę Vauxhall, czyli angielskiego Opla. Również dealerzy Vouxhall’a zajmowali się sprzedażą tego modelu. Ale interes szedł kiepsko, zresztą nie mógł iść lepiej skoro Lima kosztowała tyle co trzy Dolomite Triumph, choć uważano ją za Rolls-Royce’a w klasie aut sportowych.

W 1980 roku Koreańczyk Young Kim kupił firmę wraz ze znakiem towarowym i przeniósł firmę do Harlow w hrabstwie Essex. Robert Jankiel nadal miał tam zajęcie, ale z właściciela zamienił się w pracownika. W 1982 roku zaprezentował nowy model nazwany Kallista, nadal oparty na ramie, ale z aluminiowym nadwoziem.

Tym razem mechanika była wzięta z Forda. Auta napędzały silniki rzędowe R4 o pojemności 1,6 litra lub V6 o pojemności 2,8 lub 2,9 litra. Do 1990 roku wyprodukowano około 1700 egzemplarzy. Wtedy to firma weszła w skład Ssangyoung Motor Company też zresztą z Korei i po wypuszczeniu jeszcze 78 (73) sztuk zakończono te motoryzacyjne fanaberie.

W ten sposób spotkanie prawdziwej Panther Kallisty jest wydarzeniem równie ekscytującym jak spotkanie żywej pantery w polskim lesie, choć zdecydowanie bezpieczniejsze. Auto jest urodziwe, adekwatnie do nazwy, wszak Kallista w greckiej mitologii była leśną nimfą, tak piękną, że nawet Zeus uległ jej wdziękom.

Jest to klasyczny, angielski roadster wzorowany na kształtach z lat trzydziestych, o długości 3,851 metra, niezbyt szeroki, bo ma zaledwie 1,689 metra i bardzo niski, tylko 1,270 metra i to wtedy, kiedy jest postawiony płócienny dach. Rozstaw osi to 2,55 metra, do tego rozstaw kół przednich wynosi 1,45 metra a tylnych tylko 1,37 metra. Koła mają średnicę 14 cali, a ogumienie rozmiar 195/60.

Długaśna maska kryje silnik, w oglądanym egzemplarzu był to Fordowski V6 Cologne 2,8 w układzie OHV, zasilany gaźnikiem. Przy stopniu sprężania 9,2:1 generuje on 135 koni mechanicznych przenoszonych przez 4-ro biegową skrzynię maualną na tylną oś.

Były też stosowane skrzynie automatyczne. Auto ważące tylko 970 kilogramów może się rozpędzić do około 180 kilometrów na godzinę. 60 mph (96,6 km/godzinę) pojawia się na liczniku po 8 sekundach. 9 litrów paliwa wystarcza do przejechania 100 km, co jest zupełnie przyzwoitą wartością. Ale był to bardzo popularny silnik Forda, wprowadzony już po kryzysie paliwowym.

Tarczowe hamulce z przodu i bębny z tyłu dbają o bezpieczne wyhamowanie. Wnętrze jest luksusowe, wykończone drewnem z wielką dbałcią o szczegóły. Ale takie same zegary i przełączniki można też znaleźć w autach z zupełnie innego segmentu. Taka uroda produkcji niszowej.

Obecnie można Kallistę kupić za około 8000 funtów, co nie wydaje się ceną wygórowaną zważywszy na emocje jakie wywołuje na drodze. Wszak takie auta kupuje się aby czerpać radość z jazdy i wzbudzać zazdrość u kierowców współczesnych plastików.