Ludzie od lat przemieszczają się. Transport w dzisiejszych czasach rozwija się z niesamowitą prędkością i w niesamowitym tempie. Przepustką do możliwości prowadzenia pojazdu jest oczywiście prawo jazdy. To nasi instruktorzy szkolą nas i to dzięki nim w pewnej mierze także odnosimy sukcesy „za kółkiem”.  Mnie dziś zastanawia jedno pytanie: czy pamiętamy o naszych instruktorach?

W przypadku Śp. Pani Małgorzaty Mandryk z Gliwic na pewno tak jest. To właśnie Pani Małgosia jako pierwsza w Polsce (według niektórych i na świecie) założyła Babską Szkołę Jazdy. A jak to się właściwie zaczęło? Przypomnijmy sobie w tym artykule.

”Od zawsze podobała mi się jazda samochodem” – wspominała Pani Mandryk, w 2001 roku podczas wywiadu przeprowadzonego przez Polskie Radio w dawnym rodku Babskiej Szkoły Jazdy mieszczącego się przy ulicy Toszeckiej 5 w Gliwicach, tuż obok placu autobusowego. (…) Już w roku 1973, podczas wrocławskiego Bicia Rekordu Prędkości na słynnym ”Dużym Fiacie”, Sobiesław Zasada zauważył talent Pani Małgorzaty. ”Miała zadatki na rajdowca” – wspominały też inne, znane osoby ze świata moto-sportu. Prawo jazdy zdała w wieku 16 lat, robiąc je na Fiacie 126p.
„Pracowałam w różnych branżach” – wspomina Pani Małgorzata. „Jako nauczycielka w szkole podstawowej, urzędniczka, prywatny sprzedawca a nawet miałam swój własny sklep zoologiczny”. Lecz w każdej pracy podejmowanej przez Panią Mandryk motoryzacja była zawsze gdzieś z tyłu głowy. „Rajdowcem nie zostałam, ale szukałam sposobu, by jeździć samochodem i jednocześnie pracować” – wspominała.
Tak więc swoje starania Pani Małgorzata rozpoczęła od zdaniu kursu na instruktora nauki jazdy. Jak mówiła w wielu wywiadach – była jedyną kobietą na takim kursie. Swoje starania zwieńczyła założeniem w 1996 roku własnej, babskiej szkoły nauki jazdy. Pierwszych kursantów wyszkoliła na białym Fiacie 126p (do którego zawsze miała ogromny sentyment). Następnymi samochodami były Fiat Cinquecento, Nissan Almera, Ford Fiesta, Toyota Yaris oraz Fiat Uno. Później do garaży Pani Małgorzaty zawitały: Fiat Punto II (wersja 3D i 5D), Nissan Micra K11 oraz bardzo ciekawy, fioletowy „samochodzik” z gliwickim rodowodem, czyli Maluch SAM Colo. Ten ostatni, to pojazd oparty na podzespołach Fiatów 126p z karoserią wykonaną z materiałów lekkich w gliwickiej fabryce tych pojazdów. Był to samochód na kategorię B1 (prawo jazdy od 16 lat!). Jako ciekawostkę można dodać, że jest to dzisiaj dość poszukiwany model kultowego Malucha.

Wraz z nadchodzącym 2001 rokiem, tuż po dobrym odbiorze serialu TAXI, Małgorzata Mandryk została poproszona do poprowadzenia serialu humorystyczno-komediowego na antenie TVN wraz ze znanym kabareciarzem śląskim, również instruktorem – Grzegorzem Stasiakiem. Serial był realizowany w latach 2001-2002. Był to hit jak na tamte czasy. W pierwszym sezonie TVN pokazywał perypetie początkujących kierowców za kierownicą Fiata Punto II. Kursanci wydobywali ostatnie konie mechaniczne z 60-konnych silników Punto. Poza polską publicznością, która od razu pokochała ten program, NAUKĘ JAZDY oglądano także w Nowej Zelandii, Kanadzie, Australii!
Drugi sezon był równie ciekawy, ponieważ kursanci musieli zmierzyć się z nowym oraz bogato wyposażonym jak na tamte czasy Seatem Ibizą II FL ze 100-konnym silnikiem.

Poza szkoleniem nowych adeptów ruchu drogowego, nagrywaniem odcinków do „Nauki Jazdy”oraz innych motoryzacyjnych programów i występów w telewizji, Panią Małgosię pasjonowała także jazda off-road’owa w postaci wyjazdu na znany w Gliwicach poligon czy kotlarniane hałdy, na których w początkowej fazie „śmigały” GAZy 69, Fordy MUTT M51 czy przerobione, rosyjskie UAZy. Rozmaite rajdy i wyjazdy odbywały się dzięki stowarzyszeniu MUTT Gliwice. „Jazda terenowa daje mi ogromny przypływ adrenaliny! W czasie jazdy ładuję się, jak akumulator” – często żartobliwie wspominała Pani Małgorzata.

Małgorzatę Mandryk za kierownicą niebieskiego Punto z charakterystyczną naklejką typu „żółte jajo” na drzwiach można było spotkać również na próbach sportowych choćby podczas rajdu FAMA odbywającym się w Kędzierzynie-Koźlu.

W następnych latach, w cenionej przez gliwiczan Babskiej Szkoły Jazdy pojawiły się nowe samochody, poza ciężarówką marki DAF oraz samochodami mniejszymi gabarytowo (Mitshubishi Coltem, Oplem Corsą, Splash’em, Grande Punto czy Zafirą), uwagę na drodze zwracały na siebie Peugeot 1007 jak i Jeep Wrangler.

Foto: Brygida Smuda

Ten pierwszy, bardzo ciekawie oklejony we wzory znaków drogowych (jak wiele aut Pani Małgorzaty) przystosowany był do uczenia osób niepełnosprawnych, którzy do czasu działań Babskiej Szkoły Jazdy nie mieli możliwości zrobienia specjalnego prawa jazdy. Jedną z takich osób był Pan Jacek Tomczak, który bardzo dobrze wspomina kurs: „Przyjęła mnie sama pani Małgosia i po przedstawieniu mojej sytuacji zdecydowała się, że sama chce mi pomóc w nauce jazdy. Uczyliśmy się jeździć na małym autku: Suzuki Splash i była to moja pierwsza styczność z automatem. System nauki i atmosfera była świetna. Praktycznie całe jazdy zrobiliśmy w 3 tygodnie. Przed samym egzaminem dodatkowo pojeździliśmy trochę po okolicach, w których zdawałem egzamin. Co do samego egzaminu Pani Małgosia nieodpłatnie użyczyła mi samochodu, na którym się uczyłem jeździć bo rodek egzaminacyjny nie posiadał przystosowanego wozu. Przez cały egzamin czekała też na mnie w rodku i cały czas czułem Jej obecność. Podsumowując była cudowną osobą, idealną nauczycielką i cierpliwą kobietą. Zawsze jak wspominam Panią Małgosię to pojawia się uśmiech na mojej twarzy. Bardzo dużo jej zawdzięczam”.
Babska Szkołą Jazdy miała także swoje oddziały w Opolu i Lublinie, gdzie mogły uczyć się osoby pełnosprawne jak i niepełnosprawne.

Głównymi cechami jakimi wyróżniała się Pani Małgorzata Mandryk i jej styl nauczania były humor oraz wielka cierpliwość dla kursantów (tych lepszych i tych mniej zdolnych). Żartowała, że „silniki chodzą w rytm ludzkiego serca” oraz, że „potrafi nauczyć każdego” – co było prawdą.

Jak wspomina jeden z kursantów ,,Babskiej’’ – ,,Byłem jednym z pierwszych kursantów, których Pani Małgorzata wyszkoliła na najwyższym poziomie w białym Fiacie 126p. Do dziś to wspominam. Zaryzykowałem. Myślałem sobie, że kobieta będzie mnie szkolić podczas kursu prawa jazdy, co z tego wyniknie? Dzięki swojej wiedzy i doświadczeniu Pani Małgorzata zostanie w mojej pamięci na zawsze a także u wszystkich, których miała okazję szkolić. Była osobą przemiłą i wesołą każdego dnia ciesząc się ze wspaniałych wyników kursantów, zarówno tych słabszych jak i lepszych.’’

Foto: archiwum prywatne, Pan Paweł Mandryk.

Od Redakcji: Serdecznie dziękujemy za udostępnienie zdjęć.