Moja przygoda z motoryzacją trwa nieprzerwanie od czasów dzieciństwa. Wychowując się w domu, w którym motoryzacja była tematem numer jeden, zamiłowanie do tej dziedziny nie mogło ominąć i mnie.

Jako dziecko, spędzałam całe wakacje przemierzając Polskę, na fotelu Jelcza 315, patrząc na mijające krajobrazy z góry i ciesząc się, że to ja jestem „największa” na drodze. Kiedy dorosłam i zdałam prawo jazdy, zaczęła się moja fascynacja mniejszymi pojazdami.

Długo poszukiwałam idealnego auta dla siebie. Rodzice namawiali mnie na nowe auto, bo bezpiecznie, pewne itp. Jednak żadne z obejrzanych pachnących nowością aut mnie nie urzekło. Poszukiwania trwały dalej. Pewnego dnia, idąc ulicą zobaczyłam coś co niezmiernie mnie zaciekawiło. Kiedy podeszłam bliżej okazało się, że jest to Audi Coupe, które przyciągnęło mnie do siebie swoją nieziemsko zgrabną sylwetką i przede wszystkim spojlerem z tyłu, który nadawał mu sportowego charakteru. Wróciłam pośpiesznie do domu i zaczęłam szukać jak najwięcej informacji na temat tego auta. Przejrzałam ogłoszenia, wybrałam kilka egzemplarzy z okolicy, które chciałam obejrzeć. Podzieliłam się tym odkryciem z rodzicami. Jednak oni szybko zgasili mój entuzjazm i odradzali mi kupno tego auta, woleli żebym postawiła na coś praktycznego i sprawdzonego. Najlepiej gdyby to był jakiś japoński Diesel. Uparcie przekonywałam ich do tego żebyśmy chociaż go obejrzeli. Udało się, pojechaliśmy obejrzeć pierwszy egzemplarz. Na pozór wszystko było idealnie, jednak okazało się, że było to auto z przygodami, co wprawione i krytyczne oko mojego taty zauważyło na starcie. Mimo tego nie mogłam sobie odmówić przejażdżki. Nigdy nie zapomnę uczucia, kiedy ruszyłam. Czułam się tak samo jak w dzieciństwie. Czułam się największa i najważniejsza na drodze. A odbijający się w lewym lusterku spojler wywoływał u mnie dreszcze.

Po tej sytuacji stałam się jeszcze większą fanką tego auta. Gdziekolwiek je widziałam, robiłam zdjęcia i dokładnie się przyglądałam. Po kilku miesiącach znałam na wylot każdy centymetr tych aut.

Kiedyś nieopodal mojego domu, zauważyłam granatowe Audi Coupe B3, które oczywiście od razu przykuło moje uwagę. Podeszłam żeby popodziwiać i nagle wyłonił się właściciel. Pogratulowałam mu pięknego auta, chwilę porozmawialiśmy. W momencie kiedy już odchodziłam padło zdanie, że w sumie może mi ją sprzedać. W wulkan szczęścia w mojej duszy eksplodował. Oczywiście pozory niezdecydowanej zachowałam i powiedziałam, że się odezwę. Prawda jest taka, że już 5 minut po odejściu stamtąd miałam, ochotę do niego dzwonić i powiedzieć, że jestem zainteresowana kupnem samochodu. Sprawdziłam zasobność swojej gotówki i następnego dnia umówiliśmy się na dokładniejsze oględziny auta. Wizualnie samochód było bez zarzutu, no ale trzeba było się przejechać. Usiadłam za kierownicą i znów poczułam to nieziemskie uczucie. Nie było odwrotu. Mimo prób wybicia mi tego pomysłu z głowy, kupiłam ją. W momencie podsiania umowy weszłam w posiadanie cudownego Audi Coupe B3 z 1991 r. z silnikiem 2.0.

I tak już prawie od roku przemierzam drogi wraz z moją niemalże rówieśniczką Adelką. Tak, tak moje Audi Coupe ma na imię Adela. Sama tego nie wymyśliłam, po prostu poprzedni właściciel tak na nią mówił, a ja nie potrafię powiedzieć na nią inaczej niż właśnie Adelka.

Pozdrawiam Czytelników portalu
Aleksandra Bryła