Skoda Octavia. Rok produkcji: 1962. Silnik o pojemności 1089 cm3 i mocy 42KM. Tak było w oryginale. Po modyfikacji Skoda jest z silnikiem o pojemności 4,4 l, V8, o mocy 286 KM. Docelowo będzie prawie 460 KM.

A było tak.
Szukałem kawałka rury a przywiozłem łupę na lawecie. Auto kupione kilka ładnych lat temu na złomie. Było kompletne, brakowało tylko kół. Leżał na niej Polonez Caro :-). Octavia miała parę drobiazgów uszkodzonych, jak tylne lampy i dużo, ale to dużo korozji.

W pierwszej fazie plany były na odrestaurowanie, ale pojawił się inny model i Skoda poszła w odstawkę do innego warsztatu, który miał naprawić ją blacharsko. Ale jak to w Polsce, kasę wzięli a łupa jeszcze bardziej zgniła. No i w marcu 2015 roku pojawił się szalony pomysł, aby zrobić auto do driftu, a wyszedł hot-rod.

Zdjęcia pokazują wszystko. A co brakowało, to dokupiliśmy w Polsce lub Czechach. 28 czerwca auto już jeździło, w wersji okrojonej, ale się poruszało :-). Dawcą najważniejszych elementów było BMW E39 (też nadawało się na złom).
No i tak powstała najszybsza zabytkowa Skoda na świecie. Przyspieszenie do 100 km/h wynosi 4 s, w automacie (delikatnie przerobiona na sekwencję). W obecnej chwili będzie ważyć 1300 kg na gotowo.

Najgorsze to było szpachlowanie. Nie jest to ulubione moje zajęcie. Reszta tworzyła się na bieżąco. Narzędzia do pracy: żuraw do silników, poziomica, metr, migomat, szlifierka kątowa, młotek, gilotyna do blachy, nożyce do blachy, i kolano bo większość rzeczy gięta była na kolanie.

Geometria została ustawiona i przyjemność z jazdy jest nie do opisana :-)
Jeśli ktoś chce sam wykonać taki projekt od początku do końca, to wystarczy 6 miesięcy. Nam zeszło dłużej, ponieważ mieliśmy jeszcze inne obowiązki prowadząc firmę.

Przy różnych pracach pomagała mi żona. Jak powiedziała, jest to auto idealne na zakupy. O 5 rano sąsiedzi nie muszą używać budzika.

Auto dla niektórych pewnie zostało zdewastowane, ale za południową granicą naszego kraju jest tak ich dużo, że można w każdej chwili sobie przywieść i odrestaurować.

Stare części zostały sprzedane ludziom, którzy odrestaurowują takie modele. W tej chwili wiem o 6 sztukach, nad którymi trwają prace.

Z kosztami to troszkę było kombinacji, ale za Skodę w pierwotnej wersji zapłaciłem 600 zł, za BMW (kompletne) 5 500 zł. Co było zbędne, to się sprzedało. W sumie koszt modernizacji auto wyniósł około 30 tyś zł, nie licząc pracy i drobnicy. Wiele części było kupionych za śmieszne pieniądze, gdzie ich wartość była dużo większa, a czasem coś tam dostało się za darmo.

Auto jest zarejestrowane i opłacone, więc legalnie porusza się po drodze. Ostatnią modyfikacją było założenie tłumików przelotowych. Teraz auto brzmi jak potężny ścigacz.
Najbardziej zasłużyły się dwie firmy. Wikar, która dostarczała części mechaniczne i Ka-zet, która wykonała wspaniałe końcówki wydechu. A w tej chwili czekamy na zbiornik paliwa z chromoniklu.

Pozdrawiam miłników szybkich klasyków i przerabianych aut.
Grzegorz Mielniczuk