Wszędzie tam, gdzie czujemy się dobrze! Ewentualnie tam, gdzie w powietrzu unosi się zapach mixolu. :)
23 maja spontanicznie wzięłam aparat fotograficzny, wsiadłam do Trabanta i pojechałam na II Śląski Zlot Syren – ot tak, gościnnie (albo jak kto woli na tak zwany „krzywy ryj”).


Organizatorzy zadbali, by zlotowej tradycji stało się za dość i deszcz lał jak z cebra. Za co też na samym początku Szanownym Organizatorom dziękuję, no bo co to za zlot bez deszczu! Co byśmy po latach wspominali?


Przy wejściu czatował Waldziu Główny Mechanik, wystrojony w piękny strój roboczy. Nie był to byle jaki strój roboczy, ale „blank nowy” PRLowski „arbeit”! Proszę zwrócić uwagę na charakterystyczną PRLowską metkę na kufajce. No, i jako że deszcz dopisał, Waldziu nie omieszkał założyć pięknych PRLowskich „gumioków”.


„Widzisz dziecko, w PRLu, za mojej młodości, na takie właśnie fury wyrywało się kobiety”.
Za zgodę na udostępnienie zdjęcia w internecie dziękuję przemiłemu Panu z Brodą (nie był to uczestnik zlotu tylko osoba oglądająca pojazdy).


Ta pierwsza z prawej żółta Syrena należy do pana, na którego przyjaciele potocznie wołają Jogurt. Mało brakowało, a kilka godzin temu Tuffo wjechałby w nią z impetem swoim Maluszkiem. Zapytany jak to się stało, wytłumaczył zwięźle: „nie zauważyłem stopu w Jogurcie”. Dobrze, że do kolizji nie doszło i nie musiał się tłumaczyć policjantom. Po takiej relacji gwarantujemy, że kolejne pytanie pana władzy by brzmiało „a w innych produktach spożywczych często widuje pan stopy?”. Testy na obecność narkotyków gwarantowane!


Gdyby jednak rzeczona policja przeprowadziła głębsze śledztwo, odkryłaby z całą pewnością, że na zlocie nie tylko Jogurt był, ale i Dżem – na co mamy niezbite dowody pod postacią tego oto zdjęcia.
Pieprzyć weekendowe porządki! Jadymy Zipą na zlot, bo W ŻYCIU PIĘKNE SĄ TYLKO CHWILE!
Za przywiezienie Dżemu dziękujemy Krystkowi.


Kierowca tej Syreny najwyraźniej uznał, że Syreną na narty tylko wtedy,” kiej wilijo w maju trefi”.
No to prawie trefiła – zdjęcie zrobione 24 maja…
Łukasz , właściciel auta (i nart) tłumaczył się, że w zeszłym roku na zlocie padał grad, więc w tym roku przezornie się zabezpieczył i wziął narty. Postanowił też solennie, że w przyszłym roku zabierze ze sobą kajak. Dobry pomysł!
PS. Do nart dołączone były też piękne, zabytkowe walizki. Niestety były z kartonu i deszcz je… zneutralizował :(


Oto Natan – młody człowiek, o którym można z całkowitą pewnością powiedzieć, że mimo młodego wieku na naprawie samochodów zjadł już zęby. Tylko o czym on tak myśli? Ile będą go kosztowały nowe zęby, czy ile zapłaci za nowe tajle do Zipy? Natan bardzo dokładnie tłumaczył, co planował zrobić, co złapał, co podważył i co go w kły „pizło” z takim impetem, że aż jednego sobie wybił, ale jako kobieta nie znająca się na mechanice nie czuję się na siłach odtworzyć tej skomplikowanej mechanicznie historii. Sami go zapytajcie.


A to jest Radecek „John Lemon”. Radecek całą noc bardzo aktywnie uczestniczył w integracji, a teraz właśnie zakończył krótką acz intensywną drzemkę w Trabancie. Wygląda na zadowolonego! Właścicielką najwygodniejszego Trabanta na Zlocie Syren jest miłciwie Wam udostępniająca te zdjęcia Fotokorozja.


Baza Maluchów na Zlocie Syren. Ten pierwszy za namiotem w kolorze „piaskowy tuffo” należy do Tuffa – tego pana, który nie widuje stopów w produktach spożywczych (dokładny opis sytuacji pod zdjęciem nr 3). Niestety właściciela drugiego Maluszka nie znam.


To jest Zipa łod Henryka i Kasi ze Lublińca. Pora godzin później na poprawinach u Pyjtersona bydymy na niej skłodać gryfne podpisy.


To jest Henio. Henio to łebski gość. Powiedział Kasi, że im chłodnica cieknie, i dlatego co chwilę musi się zatrzymywać i schylać pod maskę. Ale prawda jest taka, że schomikował tam spore zapasy piw,a o którym żonka nie wie, więc nie będzie się czepiała. Nie zdradźcie go!


Tata Julecki, Stary Syreniorz (oczywiście stary doświadczeniem a duchem młody!) ma na ogródku więcej Syren niż normalni ludzie mrówek. Zrobienie więc Julecce kolejnej foty przy Syrenie byłoby co najmniej nudne. Dlatego ma fotę na placu zabaw, gdzie z radością przypominała sobie nie tak znowu dawne dzieciństwo. Uhahana buzia mówi sama za siebie!


Cała prawda o zlotach: jeden naprawia auto, jeden pozuje do zdjęcia, a trzech pstryka foty i wrzuca na facebooka.
A tak na serio to Pyjterson z Tomkiem naprawiali gaźnik. Pyjterson szczegółowo mi dziś tłumaczył co naprawiali i dlaczego naprawiali i gdzie była niewiadomo dlaczego woda (a niby jak miało jej nie być jak padało?), ale zanim doczłapałam z garażu do komputera żeby to zapisać, to już mi się wszystko pomieszało na amen i nie jestem w stanie tego powtórzyć za żadne skarby tego świata. Nota bene: wiecie po czym poznać że Pyjterson jest szczęśliwy? Po tym że szczegółowo zaczyna opowiadać jak działa Syrena. A wiecie po czym poznać że jest BARDZO szczęśliwy? BARDZO szczegółowo opowiada…


Jak na porządnego Syreniarza na zlocie przystało, Pawełek dziarsko pozuje do zdjęcia na tle swojej Syreny z flachą przy ustach. Mamo, Tato, możecie być dumni z Syna!


Organizatorzy chwalili się, że mają 7 czy 8 rodzajów koszulek zlotowych. A Aparatos i tak wolał chodzić bez! Może teraz zrozumie dylemat kobiet, które co rano nie mają co ubrać?


„Ale że co? Przyszliście po coś do jedzenia nie przynosząc mi jednocześnie niczego do picia?!?!?! Buahaha, ale śmieszne!” (Lechu przy wydawaniu posiłków)


Po zlocie zrobiliśmy sobie poprawiny.
Impreza w stylu PRL widziana od tyłu. To nie Zipa się pali. To tylko ognisko!


Koniec imprezy. Na tyłku wyjeżdżającej Syreny Henia składamy podpisy. Kiedy ostatni raz pisaliście komuś po samochodzie?

Co lubię w takich imprezach? Stare auta mają duszę, a ich właścicieli cechuje w większości duże poczucie humoru i dystans do siebie. Bo trzeba być naprawdę zakręconym, żeby w dobie pędu za nowoczesnością kupować stare samochody i jeszcze się z tego cieszyć! Ale nie trzeba być fanem motoryzacji żeby poczuć się tu swojsko. Każdemu z nas – dzieciaków lat 70-80 Syreny, Fiaty czy Trabanty przypominają beztroskie dzieciństwo, a starszym przypominają najpiękniejsze chwile młodości. I mówcie co chcecie, ale te stare samochody są tysiąc razy bardziej fotogeniczne od współczesnych królów szos!

Czy coś bym zmieniła? Tak! Jedną rzecz: Na następnym zlocie domagam się stanowczo więcej tej przepysznej kapusty z grzybami!

Ponieważ to był ŚLĄSKI Zlot Syren, nie mogło się obejść bez chociaż kilku słówek po śląsku. Dla niewtajemniczonych tłumaczenie poniżej:
blank nowy – zupełnie nowy
arbeit – tu: ubranie robocze
gumioki – gumowce
jadymy – jedziemy
Zipa – Syrena
kiej wilijo w maju trefi – jak wigilia będzie w maju
tajle – części
pizło – uderzyło
bydymy – będziemy
gryfnie – piękne

Pozdrawiam
Alina „Fotokorozja” Kapusta
Tarnowskie Góry