Motoryzacją pasjonuję się od dziecka, jednakże mając 15 lat pojechałam na mój pierwszy w życiu zlot Trabantów i wtedy zaszczepiło się we mnie ” to coś” do starych aut. Wtedy też postanowiłam, że kupię sobie kiedyś Trabanta. Jak widać nie była to chwilowa zajawka, a bakcyl, bez którego nie wyobrażam sobie mojego życia.
Wiele starych aut podoba mi się, jednak Trabant ma dla mnie coś więcej, coś czego nie da się opisać słowami:) Jednego z czterech moich Trabantów, którego dzisiaj prezentuję nazwałam Cukierek. W sumie nie wiem dlaczego akurat tak, ale „imię” było już wybrane kilka lat wcześniej, zanim kupiłam Trabiego.

Pewnego dnia dostałam cynk, że jest do kupienia Trabant, takiego jak szukam, czyli sedan 1.1 w bardzo dobrym stanie blacharskim (tak blacharskim bo Trabant to nie tylko „karton” jak to ludzie mówią;) ). Cukierka poniekąd uratowałam przed zezłomowaniem. Kupiłam go kilka dni po zdaniu matury w 2013 roku w okolicach Zamościa.

Poprzedni właściciel, starszy Pan, chciał oddać go na złom, ponieważ w Trampku pękł wahacz i stwierdził, że nikt na pewno go nie kupi. Nawet sobie nie wyobrażacie jaką miał minę, kiedy dowiedział się, że Trabi dostanie drugie życie a na dodatek będzie nim jeździć dziewczyna.

Od dnia zakupu Cukierek przeszedł szereg modyfikacji. Między innymi zmiana stylizacji na Trabanta 601. Od samego początku zamierzonym celem było stworzenie klasyka, który nie tylko wyglądem zawstydzi nie jedno nowe auto stojące na równoległym pasie na światłach, ale pokaże, że „klasyk też potrafi” ;), dlatego pod maską jak na razie znalazł się dość mocno przerobiony silnik, o poj. 1.3 z przerobionym dolotem, dołożoną mechaniczną turbinką, przerobionym układem wydechowym z silnika 1.8 i wiele innych modyfikacji, o których można by się sporo rozpisać. Z racji wstawienia mocniejszego silnika, należało też pamiętać o bezpieczeństwie, dlatego pod poszyciami Trabi ma wspawane grube rury, coś a’la klatka oraz wzmocnione i przerobione zostały mocowania wahaczy tylnych. Obniżone, sportowe zawieszenie w połączeniu z szerokimi oponami na 15″ felgach daje odczucie, że Trabi prowadzi się pewnie, niczym przyklejony do drogi. W planach jest jeszcze wiele zmian Trabiego, m.in. założenie rolldachu, swap na 1.6 Turbo, zrobienie wnętrza w skórze i nowy lakier, ponieważ oprócz dachu, cała karoseria ma jeszcze fabryczny lakier, który ma już lekkie oznaki zmęczenia.

Wszystkie modyfikacje i naprawy przeprowadzane są przeze mnie i mojego partnera, z którym prowadzimy warsztat zajmujący się głównie remontami, przeróbkami i naprawą aut zabytkowych. Ile kosztowały prace remontowe i czy były kłopotliwe? Jeśli chodzi o koszt…przy 10 tys. zł przestałam liczyć. Kłopotliwe nie były, mamy wprawę, jeśli chodzi o remonty klasyków, więc praca przy takim aucie to sama przyjemność :) Jego zalety i wady? Wady? Jakie wady? ;) Przejdźmy do zalet, zaczynając od tego, że nigdy mnie nie zawiódł a niekiedy jeżdżę nim w dalsze trasy i dzielnie je wszystkie znosi. Jego zaletą jest także klimat jaki sam w sobie posiada, reakcje ludzi na ulicach, kiedy go widzą: uśmiechy, machanie, pokazywanie „okejek”, robienie sobie zdjęć z nim, to jest coś czego nowe auto nam nie zapewni.

W sezonie letnim Cukierkiem jeżdżę praktycznie codziennie, w weekendy pojawiamy się na zlotach aut zabytkowych i tuningowanych, przy okazji poznając nowych ludzi, równie pozytywnie zakręconych na punkcie motoryzacji jak ja.

Koszt eksploatacji Trabiego to tyle co zakup paliwa, no i opłaty. Jeśli chodzi o dostępność części, to z tym nie ma problemu, są dostępne nowe, poza tym mam ich bardzo dużo w swoich zbiorach :)

Jeśli ktoś chce zacząć swoją przygodę z klasyczną motoryzacją to jak najbardziej na pierwsze zabytkowe auto mogę polecić Trabanta. Posiada on proste rozwiązania konstrukcyjne, jeśli się dba i wszystko jest porobione w aucie jak trzeba, to Trabi jest niekłopotliwym, bezawaryjnym autem, a przede wszystkim najlepszym towarzyszem drogi :)

Czy zamierzam kupić kolejnego klasyka? Za jakiś czas tak. W planach jest klasyk zza wielkiej wody, coś typu muscle car. Dlaczego? Ponieważ moją drugą miłcią są duże auta z widlastymi silnikami. Na co dzień jeżdżę autem z silnikiem V8, więc fajnie byłoby mieć też klasyka z takim potworem pod maską. Tak, wiem, że Trabi i amerykański klasyk to zupełnie dwa inne światy, ale marzenia są marzeniami i trzeba je w swoim życiu spełniać :)

Pozdrawiam Czytelników portalu KlassikAuto.pl,

TrabiGirl
Kinga Czaińska

Red.: Zapraszamy do przesyłania nam opisów swoich aut. Wyślemy upominek.