Firma Riley istniejąca na angielskim rynku od lat dwudziestych w latach 1948 do 1951 produkowała duże roadstery o symbolu RMC. Zresztą wszystkie ich auta były duże. RMC początkowo produkowano w zakładach w Coventry, by po roku przenieść się do Abington do zakładów MG.


RMC był to ich ostatni samodzielnie skonstruowany samochód zanim firma nie została połknięta przez BMC. Za dużo ich nie zrobiła, bo raptem 507 sztuk. Były to trzyosobowe, dwudrzwiowe auta o składanym dachu, płaskiej przedniej szybie i potężnym bagażniku. Przednią szybę można było złożyć, aby w pełni czuć wiatr we włosach. Pewnie gogle i pilotka były w takiej sytuacji niezbędne. Drzwi były otwierane pod wiatr, taka wtedy była moda.

Wyposażone w 2,5 litrowy (2443 ccm) rzędowy silnik o dwóch wałkach rozrządu i półkulistych komorach spalania, który rozwijał moc 100 KM przy 4500 obrotach na minutę. Te konie mechaniczne pozwalały rozpędzić ten pojazd do 161 km/godzinę. Do prędkości 60 mph czyli około 96,6 km/godzinę potrzebowały 16 sekund. Stopień sprężania wynosił 6,8:1 co nie zmuszało właściciela do wysiłków potrzebnych na zdobycie wysokooktanowej benzyny. Jak przystało na prawdziwie angielskie auto, mieszankę wytwarzają dwa gaźniki SU H4.

Niezależne przednie zawieszenie z podwójnymi wahaczami, drążki skrętne i amortyzatory hydrauliczne teleskopowe dbają o komfort jazdy. Bezpieczeństwo zapewniają hamulce bębnowe systemu Girling hydrauliczno-mechaniczne. Bębny mają średnicy 12 cali. Rozstaw osi 4,01 m, długość 4,71 m, szerokość 1,64 m, wysokość 1,48 m. Jego konstrukcja jest klasyczna jak na tamte lata. Na solidnej ramie spoczywa silnik, który przez ręczną skrzynię biegów o czterech biegach napędza tylną oś. Tylko przy pierwszym biegu trzeba uważać, bo nie ma synchronizacji. Pozostałe są już synchronizowane.

Nadwozie to szkielet drewniany obłożony blachą. Bufiaste przednie błotniki kryją osłony przednich reflektorów z firmowymi znaczkami Lucasa. Za potężną chromowaną przednia maskownicą jest ogromna chłodnica z wielkim korkiem do dolewania wody. Na korku jest dumne ptaszysko o rozłożonych skrzydłach. Duże koła i opony z białym pasem dopełniają wizerunku. We wnętrzu króluje skóra i drewno. Kierowca i pasażerka siedzą na wspólnej kanapie co na pewno sprzyja integracji. Nie wiem tylko po co jest trzecia osoba, ale mogła jeździć w tym aucie. Przednia deska jest litym kawałkiem orzechowego drewna o pięknych słojach. W desce są wkomponowane zegary, wszystkie, które są potrzebne do kontroli jazdy i pracy silnika, plus piękny czasomierz w podstawie szybkościomierza. Trzyramienna kierownica dopełnia elegancji.

Obecnie jest to rzadko spotykany klasyk, którego ceny oscylują w okolicy 50.000 dolarów. Choć muszę przyznać, że można znaleźć pojazdy o znacznie niższej cenie i znacznie gorszym stanie jak ten na zdjęciach.