Pomysł na rajd dojrzewał w mojej głowie od dawna. W zeszłym roku miałem przyjemność organizowania pierwszego rajdu Renault 4 oraz drugiego zlotu tego modelu w Polsce. Kolejny mój projekt był jeszcze bardziej „szalony”, a zdobyte doświadczenie pozwalało na podniesienie poprzeczki jeszcze wyżej.

Pod koniec 2016 roku wystartowałem na facebooku z projektem KLASYCZNE 94 Oktany. Nazwa pochodzi od benzyny ołowiowej, która przed laty napędzała silniki samochodów – obecnie uważanych za klasyczne. Czwórka w nazwie to również nawiązanie do Renault 4, które od 18 lat użytkuję.

Wybór miejsca był bardzo trudny. Po pierwsze baza rajdu musiała być w miejscu ustronnym, cichym i spokojnym. Pierwszym pomysłem było Międzygórze. Urocza miejscowość u podnóża Śnieżnika w Sudetach. Niestety, nie odnalazłem tam odpowiedniego miejsca na nocleg. Poszukiwania trwały a czas uciekał. Podczas kolejnego pobytu w okolicach trafiłem do Nowego Gierałtowa. Miejsce fantastyczne, spełniające wszystkie kryteria. Na bazę noclegową wybrałem pensjonat „u Wanata”. Z dużymi pokojami, dobrym standardzie oraz z rewelacyjną domową kuchnią. Pozostało wybrać trasy na rajd i przygotować itniera.

Kolejne wyprawy do Nowego Gierałtowa były dla mnie jak odkrywanie skarbów. Okolice są przeurocze a boczne drogi wprost stworzone do organizowania rajdów turystycznych. Tak powstał projekt trzydniowego rajdu o trasie przejazdu ponad 240 km! Dodając do tego górskie kręte drogi ostre podjazdy i zjazdy powstała naprawdę malownicza trasa, która naprawdę dla wielu aut stanowiła duże wyzwanie. Na rajd zapisało się 14 załóg, za próby sprawnościowe odpowiadał Adam i Kasia Rokosz, a nad ogólną oceną czuwała Anna Fleszer.

Pierwszy dzień rajdu do trasa ponad 120 km! Uczestnicy musieli pokonać podjazd do przełęczy Puchaczówka (864m n.p.m.) , następnie wąziutką dróżką dojazd do Międzygórza. Tam czekało na wszystkich zadanie terenowe: „na rozprostowanie nóg”. Następnym celem podróży był zamek Międzylesie. Właściciel zamku udostępnił nam do dyspozycji cały dziedziniec. Po malutkiej przerwie Pani przewodniczka barwnie opowiedziała o historii zamku. Dzięki obecnym właścicielom obiekt nie tylko przestał popadać w ruinę, ale też ma szansę na odnowienie. Miejsce skrywa wiele tajemnic i niezwykłych historii. Tu zaprosić chciałbym wszystkich Czytelników KlassikAuto.pl na nocne zwiedzanie zamku. Ponoć dla ludzi tylko o mocnych nerwach!

Po obiedzie wszystkie załogi wystartowały w dalszą drogę. Na trasie czekało kilka zadań na spostrzegawczość. Około godziny 18-tej wszystkie załogi dojechały do mety. Nadszedł czas na wieczorne dyskusje i opowieści przy kominku.

Drugi dzień rajdu to trasa o długości przeszło 70 km. O godz. 10:00 na starcie stawili się wszyscy uczestnicy. Pierwszy etap prowadził do Jaskini Radochowskiej. Jaskinia jest idealnym miejscem dla osób lubiących niekomercyjne atrakcje turystyczne z dala od tłumu ludzi. Największe wrażenie zrobiło jednak ciasto Pani Natalii – właścicielki Jaskini Radochowskiej i zarazem Winiarni. Niestety, ale z oczywistych względów do piwniczki winiarni nie zaglądaliśmy. W końcu to rajd samochodowy i trzeba zachować trzeźwość krwi i umysłu.

Piękna pogoda, domowe ciasto, chleb ze smalcem, domowe sery sprawiły, że wyjazd do kolejnej atrakcji lekko się opóźnił. Z żalem opuściliśmy posiadłość Pani Natalii, by udać się w dalszą drogę. Kolejną atrakcją był Zamek na Skale w Trzebieszowicach. Miejsce również przeurocze, oferujące odwiedzającym oprócz atrakcji historycznych wspaniałe wnętrza. Zamek zwiedziliśmy w towarzystwie uroczej Pani przewodnik. W ramach rekompensaty opowiedzieliśmy później o pojazdach, które „zablokowały” dojazd do zamku.

Dalej w drogę! Kolejny odcinek rajdu prowadził przez miejscowość Sienna. To słynny odcinek rajdowy o nawierzchni asfaltowej. Asfalt jednak spłynął dawno temu wraz ze śniegiem, pozostawiając tak dużo dziur, że ominąć ich wszystkich się nie da. Samochody posuwały się powolutku do przodu, a piloci mieli okazję podziwiać uroki przyrody w tym przepięknych „Skał Pasterskich”.

Na deser trzeba było wspiąć się na przełęcz „Puchaczówki”, w przeciwnym kierunku do tego z pierwszego dnia rajdu. Wieczorem wszystkie załogi stawiły się na kolacji a po minach uczestników dostrzec można było wiele dumy z pokonanej trasy.

Trzeci dzień rajdu to eskapada do Czeskiego Javornika. Miejscowość oddalona zaledwie 40 km od naszej bazy noclegowej. Trasa podobnie jak w dniach wcześniejszych prowadziła wąską, górską drogą. Po około 25 km od startu załogi dotarły do opustoszałego punktu kontroli granicznej. Kolejne 15 km przez Czechy były już tylko z górki! Zamek Javornik to okazała posiadłość dawnych biskupów. Rzeczywiście wspaniałe zbiory malarstwa, rzeźby, mebli oraz przedmiotów użytkowych jak np. fajek.

Tu niestety nie pojawił się umówiony przewodnik, który miał oprowadzić nas po trasie turystycznej. Sytuację uratował Piotr Gawron (Załoga FIATA 124 SPORT Spider), który wcielił się w rolę przewodnika. Dokładnie w 30 sekund przygotował się do oprowadzenia naszej grupy. Zrobił to wprost genialnie. Piotrze z tego miejsca raz jeszcze wielkie ukłony! Wiedza i sposób w jakim to zrobiłeś na najwyższym poziomie.

O tym jak Piotr barwnie opowiadał może świadczyć sytuacja, w której do naszej grupy dołączyli inni Polacy. Gdy obeszliśmy jedną z zakupionych tras i Piotr zakończył opowiadać słychać było głosy zawiedzenia: „No jak to, to Pan dalej nie oprowadza??”.

Trzy dni rajdu przeleciało i w moim odczuciu impreza się udała. Ponoć były (tylko) dwa błędy w itinerze i pewnie jeszcze kilka innych drobnych niedociągnięć. Pamiętać jednak trzeba, że Projekt KLASYCZNYCH 94 Oktanów to raczkująca jeszcze impreza.

Niewątpliwie pojawi się kolejny rajd! Taka była wola wszystkich uczestników, a ja obiecałem kolejną edycję. Na koniec podziękowania dla mojej żony Joanny, która dzielnie pomagała w przygotowaniach. Firmie SKY LIFT sp. z o.o., za wsparcie finansowe i ufundowanie nagród. Firmie BANNER Baterie za przekazanie nagród rzeczowych. KlassikAuto.pl za wsparcie medialne i przekazanie upominków dla uczestników. Największe podziękowania dla uczestników, za to że zaufali organizatorom i przyjechali na rajd. Gratulacje również za pokonanie prawdopodobnie jednego z trudniejszych górskich rajdów samochodów zabytkowych w Polsce. Specjalne ukłony dla Pana Edmunda, który dzielnie uczestniczył swoim Fiatem Topolino z 1937 roku i z silnikiem o mocy 17 KM pokonał całą zaplanowaną trasę!

Kolejny rajd już za rok a konkretnie 1.V.2018! Miejsce: Prawdopodobnie okolice Nysy. Szczegóły: www.facebook.com/94oktany

Pozdrawiam Społeczność KlassikAuto.pl
Grzegorz Zabierowski